Przed napisaniem mojej recenzji Aury przeszukałam pół internetu w poszukiwaniu opinii innych osób. Okazuje się, że według większości najnowszy zapach Thierrego Muglera jest dziwny. W sieci pojawiły się informacje, “że to nie Mugler”, “że są nijakie”, “że chemia”, “że plastik, syntetyk”. Najbardziej rozśmieszyły mnie teksty, że to nie Mugler – tak jakbyśmy wszyscy byli z Thierrym przyjaciółmi i wiedzieli, jaki jest i czego się po nim spodziewać. Tak jakby każdy kolejny jego zapach powinien być podobny do poprzedniego.
Należę do tej grupy nosów, które wyczuwają na początku zapachu nieco aptecznych aromatów, które dość szybko mijają. Nie przeszkadza mi to zupełnie ponieważ nadają Aurze nietuzinkowości. Póżniej jest słodko, waniliowo, blisko skóry, po chwili zielono i nieco duszno. Podoba mi się, że Mugler zdecydował się stworzyć coś, co wzbudzi takie kontrowersje w perfumeryjnym światku. Love or hate.
Przyznaję, że Aura jest według mnie najlepszym zapachem, który stworzył Mugler. Właśnie dlatego, że jest dziwna i nie do końca przewidywalna. Jej ogromną zaletą jest to, że zmienia się w zależności od temperatury otoczenia, skóry, osoby. Uznaję to za fenomen.
Aura jest piękna, tajemnicza, bardzo kapryśna i w skrócie: syropowo – waniliowa z domieszką zieleni. Ta tajemniczość jest wyjątkowa, a aromat nie podobny do znanych mi wcześniej.
Myślę, że nie będę ich używała latem (choć spróbuję i sprawdzę!), z moich obserwacji wynika, że reagują na pogodę, a niepochlebne recenzje w sieci pochodzą właśnie z okresu letniego (światowa premiera miała miejsce właśnie latem). Wiele osób pisze, że w chłodniejsze dni leżą zdecydowanie lepiej. Co w sobie skrywają? Liść rabarbaru, kwiat pomarańczy, wanilię bourbon i nuty drzewne. Całość jest absolutnie aromatyczna i niepowtarzalna. Zupełnie nie zgadzam się z opiniami o dyskotekowym, plastikowym zapachu.
Szczerze mówiąc nawet cieszę się, że zdania są tak podzielone, Aura nie zaleje naszego kraju tak jak zrobił to Angel.
Piękny, ciemnozielony, szmaragdowy flakon, który wypełnia cudownie tajemnicza i nie mająca właściwie nic wspólnego z zielonym zapachem woń. Na próżno szukać w Aurze świeżości, soczystości i orzeźwienia. Aura jest dziwna i to najlepszy komplement jaki może otrzymać!
Miałaś okazję poznać Aurę? Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii!