Agata
Manosa

Recenzja: La Prairie – Cellular power Infusion.

2011-10-28 - Agata Herbut

Pod koniec września pisałam o marce La Prairie i jej nowości Cellular Power Infusion – dzisiaj nadszedł czas na recenzję. Zakończyłam kurację i mogę napisać Wam jakie są moje odczucia – a jest ich całkiem dużo!


Zacznijmy od początku, a mianowicie od wprowadzenia – czym jest Cellular Power Infusion? To najnowocześniejszy dorobek naukowy marki La Prairie oparty na trójwymiarowym systemie zwalczania przyczyn starzenia się skóry. Odbudowuje skórę – niezależnie od wieku – by przywrócić jej młodzieńczy wygląd. Potrójne działanie zapewnia dostarczanie energii komórkom, chroni skórę przed skutkami szkodliwego działania stresu zewnętrznego, wspiera naturalny mechanizm odnowy skóry i uzupełnia jego działanie regenerujące.

Zaawansowane zaplecze naukowe stojące za Cellular Power Infusion łączy pięć głównych składników, w tym zarówno opatentowane składniki, jak i te w trakcie procesu patentowego w dziedzinie inżynierii tkankowej i komunikacji komórkowej. Synergia nadaje skórze sił do osiągnięcia ponadprzeciętnych rezultatów i odzyskania optymalnego poziomu równowagi, młodzieńczości i piękna. Aktywne składniki Cellular Power Infusion są tak czyste i silne, że dla najlepszego efektu powinny zostać połączone tuż przed aplikacją, dlatego przechowywane są w dwóch oddzielnych częściach szklanej butelki.

Kluczowymi i unikalnymi składnikami Cellular Power Infusion są: szwajcarska alga śnieżna, macierz sterowania komórkami, ekstrakt z roślinnych komórek macierzystych, peptyd odnawiający skórę oraz ekskluzywny kompleks komórkowy uzupełnione dodatkowo ekstraktami z pestek winogron, papai i kiełków rzeżuchy.

Kosmetyk jest przezroczysty:


Po przekęceniu buteleczki w sposób jaki sugeruje producent – aktywne składniki mieszają się i produkt przybiera piękną, lawendową barwę:


Stosowałam go dwa razy dziennie – rano i wieczorem, na oczyszczoną skórę twarzy – muszę zaznaczyć, że nie stosowałam w tym czasie żadnych innych kosmetyków pielęgnacyjnych. Jakie są moje spostrzeżenia? Bezzapachowy, o konsystencji delikatnego olejku, bardzo szybko wchłaniający się i nie pozostawiający tłustej warstwy – aplikacja jest bardzo przyjemna i komfortowa. Moja skóra pokochała Cellular od pierwszego użycia – jeszcze nigdy nie miałam jej tak gładkiej i delikatnej! Czystą przyjemnością było jej dotykanie – ja zauważyłam bardzo dużą zmianę w wyglądzie – macie czasami takie wrażenie, że wstajecie rano, patrzycie w lustro i myślicie, że dzisiaj Wasza cera jest świetna? Ja takie wrażenie odnosiłam codziennie! Przyznam się, że przez czas kuracji prawie w ogóle nie używałam podkładu – nie miałam takiej potrzeby – twarz wyglądała na bardzo wypoczętą, zdrową i radsną – po zakończeniu kuracji nadal taka jest – miękka i rozpromieniona. Ten luksusowy produkt spełnił swoje zadanie, a obietnice producenta mają stuprocentowe pokrycie. Jeśli kiedyś będziecie miały okazję używać Cellular Power Infusion – bądźcie pewne, że Wasza skóra to doceni i odwdzięczy się pięknym wyglądem.