Agata
Manosa

Czarny pękacz, OPI.

2012-03-06 - Agata Herbut

Nie ma się co oszukiwać – już chyba niezbyt modny, ale i tak Wam pokażę! Czekał na swój debiut na blogu od…września tamtego roku bo właśnie wtedy go dostałam w urodzinowym prezencie – o kim mowa? O czarnym pękaczu ze stajni OPI. Po kilku miesiącach leżenia w pudełku okazuje się, że zgęstaniał (mimo, że nie był uzywany!) i bardzo ciężko jest go zaaplikować – w końcu żadna z nas nie lubi malować paznokci glutem.



Mimo jego niemodności muszę przyznać, że niesamowite jest to, iż same możemy tworzyć unikatowe kompozycje – jedyne w swoim rodzaju i nietuzinkowe. Pękacz sprawdza się także w roli odświeżacza manicure (sprawdziłam!) – na kilkudniowy lakier, który już traci na blasku, wystarczy nanieść warstę produktu i voila! – nowy, świeży wygląd w kilka sekund. Dodatkowym atutem jest to, że nie musimy się zbytnio starać nakładając pękacza – i tak wyjdzie fajnie i nie będzie widać czy wyszłyśmy troszkę poza granicę paznokcia czy nie. Mnogość kombinacji to jeden z najważniejszych atutów wynalazku jakim jest pękający lakier.





Używacie jeszcze pękaczy?:)