Agata
Manosa

Denko vol. 2 (listopad).

2013-12-05 - Agata Herbut



Tylko jeden produkt z kolorówki! Jeden, jedyny! Mam jednak wytłumaczenie – byłam na wakacjach, byłam u siostry i w innych miejscach więc praktycznie nie robiłam makijażu. Udało mi się skończyć kredkę do brwi z Benefitu, której nie ma niestety na zdjęciach, ale nie ma czego żałować ponieważ był to ogryzek – musicie jednak wiedzieć, że jest to jeden z ulubionych produktów do brwi, które miałam okazję testować. jedyny minus to fakt, że zdecydowanie za szybko się kończy, ale efekt jaki można dzięki niej uzyskać jest świetny! Podkład, który widzicie na zdjęciach to HD marki Make Up For Ever (117) – uwielbiam i przyznaję, że to mój trzeci flakon (w lecie sprawdza się u mnie 118). Nie tworzy maski, jest wydajny, stapia się pięknie ze skórą i jest trwały. Wrócę do niego na pewno!






Pożegnałam także Estee Lauder Perfectly Clean Toning Lotion o którym pisałam już jakiś czas temu tutaj, zdania nie zmieniłam – jest świetny i na pewno jeszcze się spotkamy. Produkt, który miałam wrażenie, że nie skończy się nigdy to żel pod oczy marki Eisenberg (Gel Contour des Yeux). Pisałam o nim pod koniec sierpnia już go używając, a dno zobaczyłam pod koniec listopada! Trzydziestomililtrowy krem pod oczy wsytarczył mi zatem na ok. 4 miesiące codziennego stosowania! Nawilżał delikatne okolice, nie powodował napięcia czy ściągnięcia skóry, działał przeciwzmarszczkowo. Ideał? Dalej: filtr 50 od Vichy oraz maseczka Herbalism od Lush (dla bardzo wrażliwych nosów nie polecam – dużo ziół i do tego dość intensywnych) – obydwa produkty sprawdziły się dobrze i nie mam im nic do zarzucenia. Jeśli chodzi o Herbalism – zapewne już do niej nie wrócę, ale to tylko z tego względu, że Lush ma tyle masek, które chciałabym wypróbować, że ponowny zakup zielonej maski na razie jest niemożliwy i odkładam go w czasie.




Oto i Lierac i świetne produkty do pielęgnacji ciała o ile używa się ich regularnie! Co zauważyłam? Lepszą kondycję skóry, napięcie i nawilżenie. Wyszczuplenia niestety nie, ale to wina braku ruchu, a nie samych specyfików. Polecam jako element walki z kilogramami – przy opcji dieta + ćwiczenia.
Dwa jednorazowe peelingi Spa Rituals – świetne rozwiązanie podczas podróży i zdecydowanie bardzo dobry produkt! Zawartość olejków fajnie nawilża, ale nie pozostawia tłustej, przypominającej smalec/masło warstwy na skórze – to dla mnie wielki, wielki plus!








I na koniec jeszcze trochę pielęgnacji ciała. Peeling ze złotem Coliistar – gdyby nie to złoto stałby się ulubieńcem (tak wiem, że jest wersja bez i mam nadzieję, że niebawem ją upoluję). Świetnie masuje, wygładza, ma delikatnie ziołowy zapach, nie pozostawia tłustej warstwy na skórze (jedynie złoto…). Żele pod prysznic: Organique (najpiękniejszy zapach!), biszkoptowy Dolce Tentazione (świetnie nawilża) oraz werbenowy od L’occitane (orzeźwiający) – wszystkie trzy zużyłam z największą przyjemnością!



Uf, udało się! Jak ma się Wasze listopadowe denko?