Agata
Manosa

Depilatory Braun – recenzje.

2014-02-24 - Agata Herbut



W styczniu pisałam o depilacji z marką Braun, wspólnie zorganizowaliśmy konkurs w którym dwie z moich Czytelniczek miały szansę wygrać depilator Silk – epil. Nadszedł czas na podsumowanie akcji, dziewczyny podzielą się z Wami swoimi spostrzeżeniami – a ja dodam kilka słów od siebie.
Model, który ja posiadam to Silk – epil 7 Wet&Dry (7681), posiadający 40 par pęset opracowanych w taki sposób, aby zamykały się pod optymalnym kątem i chwytały włoski jeszcze bliżej skóry, skutecznie usuwając nawet najkrótsze z nich (0,5 mm). Dodatkowo – ruchomą głowicę, która może się wychylać 15 stopni w przód i w tył. Oznacza to, że lepiej dopasowuje się do kształtów ciała, zapewniając większy komfort i maksymalną dokładność. Depilator jest także wyposażony w lampkę podświetlającą nawet najcieńsze włoski, co zapobiega ich pominięciu. Wiem, że to dane techniczne, które są średnio ciekawe, ale uwierzcie mi, że porównując produkty aktualnie dostępne na rynku, a te, którymi wyrywałyśmy włoski dziesięć – piętnaście lat temu – zdecydowanie czuć różnicę! Przede wszystkim dzięki temu, że depilator zawiera system masażu o wysokiej częstotliwości stymulujący skórę i skutecznie łagodzący ból przy wyrywaniu włosków podczas depilacji, zwiększając tym samym uczucie komfortu. Depilatora używam od lat (z małymi przerwami), tak jak wspominałam kiedyś sam proces był dużo bardziej bolesny – w tej chwili moim zdaniem skóra bardzo szybko przyzwyczaja się do takiej metody usuwania niechcianych włosków i już po kilku razach reaguje zupełnie inaczej (czytaj: mniej odczuwa ból), pamiętajcie, że depilacja pod wodą również jest mniej bolesna. Czy polecam tą metodę? Tak, z czystym sumieniem – najnowsze modele są zupełnie inne od tych, które pamiętacie sprzed kilku lat, cały zabieg jest zdecydowanie mniej bolesny! Wizualnie także jest na plus – minimalistycznie, wygodnie, higienicznie. Regularnie stosując peelingi nie mam problemu z wrastającymi włoskami, a moje nogi są gładkie przez mniej więcej trzy tygodnie. Depilacja jest szybka, skuteczna i co najważniejsze dokładna!






Justyna:

“Używałam go już kilka razy, goląc nogi, pachy i strefę bikini i jest super. Miałam dosyć czarną i probolesną wizję tej maszyny, ale okazuje się, że najwyraźniej ma właściwości znieczulające 😉 Zwłaszcza na nogach, gdzie skóra nie jest tak delikatna jak w innych miejscach ciała (tu jest fajna końcówka, która dostosowuje się do zaokrągleń ciała), wlaściwie nie odczułam żadnego bólu. Zresztą skóra po chwili i tak przyzwyczaja się do tego rodzaju “szczypania” i już wszystko jest do przejścia. Dodatkowym atutem jest to, że w dodatkowych końcówkach jest też głowica-golarka, więc dostałam tak naprawdę depilator i golarkę 2w1. Dzięki temu, że do depilacji używam innej głowicy, mój chłopak może w higieniczny sposób używać depilatora jako golarki 😉

Używałam też depilatora pod chłodną wodą i rzeczywiście łagodzi to i usprawnia cały proces golenia więc wodoodporność depilatora to jego kolejny plus.

Poza tym jest to bardzo ładna wersja bling-bling 🙂 więc plusy się sumują i wynik wychodzi wysoki i pozytywny 100 pkt na 100.

:)”



Karolina:



“Depilacja Akt 2, scena 1

Osoby: Kocimiętka, Braun Silk Epil 7

(Kocimiętka znajduje na stoliku paczuszkę.)

– Ooooo! A to co?

(Odpakowuje, a w środku znajduje nowiutki Silk Epil 7681, w podskokach udaje się do łazienki. O dziwo, nie słychać żadnych krzyków.)
KURTYNA.



No dobra, koniec żartów, przejdźmy do recenzji właściwej. Od czego powinnam zacząć? Niech będzie. Od początku.
Pudełeczko. Zestaw składa się z wielu elementów, na bogato można powiedzieć. Oprócz podstawowej głowicy
depilującej z nakładką “masującą” (z takimi malutkimi kółeczkami, które jadą po skórze), mamy w komplecie nasadkę
zwiększającą skuteczność (to chyba prawda z tego co zaobserwowałam), nasadkę do miejsc wrażliwych (jakby o węższym polu depilacji) oraz nasadkę do twarzy (o jeszcze węższym polu depilacji – tej nie testowałam). Dodatkowo możemy wymienić głowicę na golącą, czyli w zasadzie uzyskać pełnowymiarową golarkę. Z kolei na golarkę możemy nałożyć nasadkę tnącą, żeby przyciąć dłuższe włosy. Ogólnie można obejrzeć sobie wszystkie te bajery na stronie
internetowej, jeżeli któraś z Was jest zainteresowana.
Działanie. Przechodząc do działania. Depilator jest wodoodoporny, do wyboru są dwie prędkości depilacji. Ja na początek preferuję numer 1, po prostu jest delikatniej. Próbowałam pod wodą, próbowałam na sucho i jeżeli chodzi o depilację nóg, to dla mnie była to właściwie przyjemność. Ból jest minimalny (a przyznaję się – nie jestem weteranem depilacji, zdarzało mi się sporadycznie, starym modelem, bolało mnie bardzo), a przy użyciu w wodzie, dzięki też tej nakładce masującej faktycznie miałam wrażenie miłego masażu, bez żadnych nieprzyjemnych bólowych doznań. Pachy i bikini depilowałam po zmianie nasadki na tą do miejsc wrażliwych. Faktycznie, to istotne, żeby zmniejszyć obszar jednoczasowo depilowany, bo to naprawdę miejsca delikatne. Przynajmniej jeżeli chodzi o mnie. I to się sprawdza. Żeby uzupełnić depilację, używałam nasadki zwiększającej skuteczność. Przydatna.
Efekty. Nogi gładkie, pachy gładkie, bikini gładkie. Udało się! Po pierwsze: bezboleśnie, po drugie: dosyć szybko, po trzecie: dokładnie. Właściwie zupełnie nie mam się do czego przyczepić, nawet gdybym bardzo chciała.
Bajery i inne takie. Światełko! Fajna sprawa, uwidacznia włoski, których gołym okiem nie widać. Po drugie światło w mojej łazience nie jest najjaśniejsze, więc sama przez się, ta mała lampeczka, jest przydatna. Ładowarka i ładowanie. Depilator oczywiście jest bezprzewodowy. Mnie na jednym ładowaniu udało się wydepilować niemal wszystko to co chciałam. Pod koniec bikini się wyczerpał. Ale ładuje się szybko, około godziny. Aha, zapomniałabym! Do zestawu dorzucone są nawilżone chusteczki przygotowujące do depilacji firmy Olay. Ciężko mi powiedzieć czy działają, w każdym razie, to całkiem miłe, że są dołączone do kompletu.
Podsumowując. Gdybym miała oceniać w skali 1-10, to właściwie, jako, że nie mam się totalnie do czego przyczepić, dałabym 10. Minusem może być cena, nie jest niska, to prawda. Ale można się zastanowić czy nie warto zainwestować, bo wbrew pozorom to może się opłacić! Ja zadowolona jestem bardzo, bardzo, bardzo i z czystym sumieniem mogę polecić.”




Dziewczyny, jeśli macie jakiekolwiek pytania związane z depilacją – możecie umieścić je pod postem – chętnie odpowiem!