Agata
Manosa

Denko vol. 8 (maj).

2014-06-11 - Agata Herbut

Nadal panuje u mnie minimalizm – w tym miesiącu największą ilość produktów, które pochłonęłam przypisuję do działu Ciało – kolorówka to tylko trzy pozycje, twarz podobnie. Miałyście okazję używać produktów o których wspomniałam? Jestem bardzo ciekawa Waszych spostrzeżeń – szczególnie w przypadku produktów do brwi: czego używacie?










1. Organique, Organiczne mydło w płynie – 96% składników mydła jest pochodzenia naturalnego;
20% wszystkich składników pochodzi z rolnictwa ekologicznego. Wygodne opakowanie z pompką, delikatnie się pieni, równie delikatnie pachnie – u nas sprawdza się idealnie do mycia Małej, nie wysusza, nie szczypie. Bardzo dobry produkt.


2. Garnier, Płyn micelarny – pisałam już o nim, udało mi się zużyć tą wielką butlę – podtrzymuję swoje zdanie odnośnie płynu: jest bardzo dobry, nie wysusza, dobrze zmywa makijaż (do wodoodpornego make – upu używam innych produktów), super wydajny, niewiele kosztuje.


3. Clinique, Take the day off – co prawda jest to miniatura, ale używałam jej tylko do demakijażu oczu więc wystarczyła mi na jakiś czas. Świetnie radził sobie z wododpornymi kosmetykami (zdecydowanie lepiej niż Helena Rubinstein), był wydajny, nie szczypał w oczy. Chętnie do niego wrócę!


4. Lirene, Termoaktywny peeling wygładzający – dobrze oczyszczał, a jeszcze lepiej rozgrzewał! Mam wrażenie, że byłby idealny jesienią i zimą – używałam z ciekawości i muszę przyznać, że spełnił swoje zadanie – skóra była oczyszczona i gładka.











5. Organique, Żurawinowy peeling do ciała – tak, tak nadal uwielbiam i używam z wielką przyjemnością. Doskonale oczyszcza, nawilża i pięknie pachnie. Nie mam absolutnie nic do zarzucenia chociaż powinna w ofercie znaleźć się wersja o pojemności conajmniej 1000 ml.


6. Organique, Pomarańczowa Pianka do mycia ciała – jeden z ulubionych specyfików do kąpieli mojej Małej – to wszystko za sprawą koloru i zapachu. Ja jeszcze zwracam uwagę na działanie (nie wysusza!) i jest bardzo wydajna – wystarczy naprawdę odrobinka, aby umyć całe ciało.


7. Organique, Shea Butter Body Balm – zdaję sobie sprawę, że zapach cynamonu, goździków, imbiru jest dość jesienno – zimowy, ale w ciąży trochę upodobań się zmienia zatem moja korzenna słabość nie ma żadnego znaczenia. Zbite, twarde masło rozpuszczające się pod wpływem ciepła naszych dłoni – piekielnie wydajne, świetnie nawilżające, używałam z wielką przyjemnością.


8. Pharmaceris, Bustfirm – kosmetyk dedykowany kobietom w ciąży, używałam codziennie – napinał, wygładzał, nawilżał. Nie odnotowałam nowych roztępów więc działa!


9. Le Petit Marseillais, Mleczko Waniliowe pod prysznic – o tak, świetny produkt! Przede wszystkim ma zapach wanilii, która rzadko jest spotykana w kosmetykach – łagodna, delikatna, nieprzesłodzona. Bardzo wydajny żel, nawilża skórę i ma bardzo przystępną cenę. Aktualnie używam wersji limonkowej i jestem równie zadowolona!


10. Kerastase, Elixir K Ultime kąpiel oczyszczająca do włosów i maska – o tym duecie wspominałam Wam tutaj, z tej serii wieki temu miałam także olejek i wspominam go bardzo dobrze. Po rozjaśnieniu włosów specyfiki Kerastase ratują moje włosy idealnie!



11. Max Factor, False Lash Effect – niestety mascara Max Factor nie przypadła mi do gustu, nie zauważyłam nic nadzwyczajnego w efekcie jaki można nią uzyskać. Zdecydowanie bardziej polecam 2000 Calorie.

12. Benefit, gimmie brow – w związku z tym, że uwielbiam Benefit i ich produkty do brwi z gimmie brow nie mogło być inaczej – idealna mikro szczoteczka pięknie podkreśla i dyscyplinuje brwi w bardzo naturalny sposób, nie ma tutaj mowy o przerysowanym efekcie! Na pewno powrócę!


13. Shiseido, Sheer and Perfect Foundation – trzecie opakowanie! Podkład utrzymuje się na cerze cały dzień. Odbija światło na zasadzie teorii kontrastowych kolorów, a efektem jest cera rozświetlona, naturalna i promienna. Jest idealny do naturalnego makijażu, do stosowania na co dzień. Bardzo, bardzo lubię, więcej możecie przeczytać o nim w recenzji, którą napisałam w tamtym roku.