Czy biedronki mogą być zmysłowe? Dlaczego nie! Wszytko zależy od Ciebie, od Twojej osobowości i od tego kim jesteś lub kim chcesz być.
Przedostania już odsłona zapachów Marca Jacobsa to dwie niewątpliwie ciekawe kompozycje, które skrywają się w nieco nazbyt dziewczęcych flakonach – dlatego też u mnie biedronki są skąpane w koronkach, to celowy zabieg. Po co? Ponieważ jestem prawie pewna, że gdybym pokazała je na łące, najlepiej z biedroneczkami w tle, w słoneczku – odebrałybyście zarówno Dot jak i Honey jako coś błahego, nie wartego uwagi. Tymczasem okazuje się, że gdy umieścimy je w odpowiedniej oprawie i zanurzymy w nich swoje nosy – całość przedstawia się zupełnie inaczej, piękniej i głębiej. To również sprawia, że każda z nas inaczej odbiera zapach, dlatego też, gdy przyjaciółka powie Ci, że kompozycja X jest dla niej nie do przyjęcia, sama sprawdź i przekonaj się czy na Twoim ciele jest równie nietrafiona. Po co to piszę? Nie po to, by tłumaczyć czy bronić Jacobsa – przygotowując teksty, przeczytałam mnóstwo recenzji jego zapachów i każda z nich była inna. Klientki dzieliły jego zapachy właściwie na dwie duże grupy: albo były zauroczone/zakochane/uzależnione albo twierdziły, że wszystko, co kryje się pod jego nazwiskiem jest brzydkie/krótkotrwałe/nieszczególne. Obrazuje to po raz kolejny naszą różnorodność, która jest absolutnie niesamowita i cudowna!
Flakony – pękate kuleczki ozdobione perełkami, plastikowymi kwiatami, kropkami. Kwestia gustu i tego, co Tobie się podoba, z tym nie mam zamiaru dyskutować. Dot jest owocowo – kwiatowa, z założenia miała być radosna i optymistyczna – taka właśnie jest. Nutę głowy otwierają musujące czerwone owoce w duecie z pitają dając uczucie świeżości, nuta serca to charakterystyczne kwiatowe wnętrze zaakcentowane przez jaśmin podkreślające piękność kobiety. Bazą jest wanilia i piżmo, które nawiązują do delikatności i naturalnego uroku kobiety. Czerwona kropka jest przyjemna, ciepła, urokliwa.
Bardzo lekkie i nieskomplikowane w odbiorze perfumy, świetnie sprawdzą się wiosną/latem do skrapiania całego ciała słodką mgiełką. Do jakiej kobiety mogą pasować? Do każdej, tak naprawdę wydaje mi się, że mogą okazać się najpiękniejsze zarówno dla młodej dziewczyny jak i dojrzałej kobiety.
Honey pojawiły się w Polsce jesienią 2013 roku, są zatem stosunkowo młode i świeże na perfumeryjnych półkach. Optymistyczna osobowość i sodka elegancja to mianownik Honey. Słoneczna, smakowita kompozycja, która skrywa w sobie dużo miodowego akordu, na szczęście to nie wszystko – nie martwcie się nie jest to zapach stworzony dla Kubusia Puchatka i nie ocieka słodkim, lepkim miodem (jestem jedną z tych osób, które nie przepadają za zapachem miodu).
Czego możecie spodziewać się we wnętrzu żółtej kulki?
Nuta głowy to gruszka, mandarynka, poncz, w sercu znajduje się
wiciokrzew przewiercień, kwiat pomarańczy, brzoskwinia. Bazą jest
miód, wanilia, nuta drzewna. W składzie nie ma melona, a jest on nadzwyczaj wyczuwalny więc jeśli lubicie ten owoc to pokochacie Honey.
Obydwa zapachy są z kategorii lekkich, owocowo – kwiatowych, przetestowałam je na wskroś i odkryłam, że Dot i Honey mimo, że na skórze trwają mniej więcej trzy/cztery godziny, na włosach zdecydowanie dłużej i ślicznie się na nich rozpływają. Masz ochotę wciąż trzymać warkocz/kucyk w swojej dłoni i zanurzać w nim nos. Jeśli macie w swojej kolekcji kropkę lub miód koniecznie spróbujcie i dajcie znać czy u Was jest podobnie.
Mimo, że zupełnie inne – mają ze sobą coś wspólnego. Być może Honey okaże się idealnym zapachem dziennym, a krwisto czerwona Dot wieczornym? A może będzie zupełnie inaczej? Obiecajcie mi jednak, że podczas wizyty w perfumerii poświęcicie chwilkę na pękate buteleczki Jacobsa i dacie mi znać co o nich myślicie i jakie wrażenie na Was wywarły. Będę czekała! Zajrzyjcie za tydzień do posta podsumowującego zapachową twórczość Jacobsa – będzie czekała niespodzianka!
Spis treści:
– Marc Jacobs
– Lola, Oh Lola
– Daisy, Daisy Eau So Fresh, Daisy Dream
– Dot, Honey