Tartę pokazywałam Wam kilka dni temu na Instagramie, niektóre z Was (nie będę pokazywać palcami, Agnieszka;)) wezwały mnie do ujawnienia przepisu, gdyż w innym przypadku nie uwierzą, że ja ją robiłam.
Dziewczyny i Chłopaki przedstawiam Wam jedno z najlepszych ciast jakie jadłam – soczyste, orzeźwiające i lekko słodkie.
Pomarańcze, których użyłam były dość szczególne – przyjechały do nas prosto z Sycylii. Początek roku to idealny moment na zrobienie takiego ciasta, gdyż owoce, które znajdziecie w swoich sklepach są świeże i całkiem niedawno przyjechały do Polski. Korzystajcie wieć i wchłaniajcie pomarańcze i mandaryny póki jest na nie sezon!

Spód tarty:


50g zimnego masła

1 zimne jajko

200g mąki tortowej

2-3 łyżki cukru

pół szklanki wody



Nadzienie tarty:


opakowanie serka mascarpone


1 pomarańcza do masy + 1 do dekorowania


małe opakowanie śmietanki 30 %


1 jajko


cukier (3-4 łyżki)




Ciasto na tartę zagniatamy i odkładamy na pół godziny do lodówki. Gorącą woda zalewamy jedną pomarańczę, po chwili ścieramy skórkę na tarce, wyciskamy sok. Do miski przełóż serek mascarpone, dodaj skórkę oraz sok, opakowanie śmietanki, jajko, cukier (musisz sama sprawdzić jak bardzo słodka będzie masa, wsyp zatem tyle cukru ile potrzebujesz) i wszystko potraktuj blenderem lub wymieszaj energicznie łyżką. Próbuj masy – jesli uznasz, że jest za mało orzeźwiająca dodaj więcej skórki pomarańczowej!
Wyjmij ciasto z lodówki, użyj wałka (ja to robię ręcznie), włóż do tartownicy, nakłuj widelcem. Umieść w rozgrzanym do 180 stopni piekarniku i piecz 10 minut, wyjmij i wylej na ciasto pomarańczową masę. Piecz do momentu aż masa zetnie się, u mnie było to około 40 minut – z tym, że ja nie dodałam jajka. Jego obecność w masie spowoduje, że szybciej zgęstnieje. Pomarańcze ułożyłam na tarcie dziesięć minut przed wyjęciem z piekarnika, ale możesz zrobić to równie dobrze już po wyjęciu.

To wszystko!

Dajcie znać jak smakowała jeśli zdecydujecie się ją upiec!