Agata
Manosa

Clinique. Aromatics in White.

2015-05-28 - Agata Herbut



Premiera nowego zapachu Clinique nie zrobiła na mnie właściwie żadnego wrażenia. W głowie uknułam plan w którym Aromatics in White są nudną kompozycją, bardzo bezpieczną i zadowalającą każdy przypadkowy nos. Opis wróżył coś, co powinno okazać się czymś bardzo przeciętnym “…śmiała gra pogodnych akcentów drzewnych, subtelnych płatków kwiatów oraz ciepłych nut bursztynowych. Starannie wyselekcjonowane, naturalne i nieskazitelnie czyste składniki tworzą wyrafinowany zapach, który jest zarówno nowoczesny jak i złożony.”.
I tutaj powinno się zdarzyć to, co domyślasz się, że się zdarzy.






Mleczny, szklany flakon powinien zwiastować albo coś silnego, duszącego i ekstremalnie kwiatowego albo przyjemnego, kojącego. Mój nos odnalazł w Aromatics in White drugą opcję. Kojarzą mi się z domem, czuję w nich odrobinę kwiatów, ciepłego mleka, wanilii.
Skład kompozycji to róża, labdanum, paczula, benzoin, ambra, piżmo, neroli, pieprz syczuański, fiołek, wanilia – każda/y z nas będzie czuć w nich jednak coś innego, jak zawsze. Zapach stapia się ze skórą, jest słodko, ale przyjemnie słodko! Mam wrażenie, że po jakimś czasie bardzo subtelnie przechodzi w naturalny aromat mojego ciała. Na mnie układa się przepięknie!






Sytuacja, gdy masz jakieś przeczucia odnośnie zapachu – wzbraniasz się przed nim i nie masz ochoty po niego sięgać, a jednak coś pcha Cię w jego stronę – znasz to? Po bliższym zapoznaniu się nie chcesz pamiętać, że bałaś się go i skreślałaś z automatu. Ale jak to!? Przecież miał być nie dla mnie.
Robię to cały czas i nie potrafię się oduczyć, ale jak widać są i dobre zakończenia tak jak w przypadku Aromatics in White.








Dla mnie byłyby idealną opcją na przykład podczas masażu czy zabiegu u kosmetyczki. Jestem pewna, że czując ten zapach mogłabyś maksymalnie się odprężyć i zrelaksować. Świece Aromatics in White! Tak, tak – drogie Clinique rozważcie moją prośbę! Nie pomyśl jednak, że Aromatics in White to oaza spokoju i mdła nuda. Posiadają ogon i mocno stąpają po ziemi, ale z moją skórą stapiają się tak idealnie, że właściwie są jak druga skóra mimo swojej szyprowości, która zwykle stawia mnie nogi niż uspokaja. Takie czary mary.
Lubię i zapach i flakon oraz opakowanie. Zapoznaj się z nimi przy najbliższej okazji i daj znać co o nich myślisz!