Agata
Manosa

Ulubieńcy kosmetyczni Kwiecień 2017.

2017-05-16 - Agata Herbut




Jeszcze zdążyłam! Zdążyłam przed kolejnym miesiącem i chciałabym podzielić się z Tobą ulubieńcami kwietnia czyli kosmetykami po które najchętniej i najczęściej sięgałam. W zestawieniu umieściłam zarówno pielęgnację jak i kolorówkę, są nowe dla mnie marki, które okazały się bardzo warte uwagi! Wielki ukłon w stronę francuskiej marki Caudalie, o której niebawem napiszę więcej i przedstawię dwa produkty, których używam non stop. Zapraszam na moich kwietniowych ulubieńców!



Guerlain, podkład Lingerie de Peau Skin Fusion.

Świetny bez dwóch zdań! Sięgam po niego bardzo chętnie i mam nadzieję, że okaże się bardzo wydajny.
Lingerie de Peau przede wszystkim wspaniale stapia się ze skórą, pozostaje niewyczuwalny i niewidoczny. Jego świeża i lekka konsystencja gładko rozprowadza się. staje się drugą skórą, aby w naturalny sposób podkreślać jej piękno przez cały dzień.
Odcień, który posiadam to najjaśniejszy czyli 01N Très Clair. Pięknie dopasował się do mojej jasnej karnacji, lekko rozjaśnia, ale nie wybiela – myślę, że ten kolor świetnie będzie współgrał z porcelanową skórą. Jest lekki, ale naprawdę dobrze kryje już przy pierwszej warstwie – dla mnie było to mocne zaskoczenie. Spodziewałam się kolejnego podkładu o minimalnym kryciu i sporej dawce półprzezroczystości. Po Lingerie de Peau cera jest ujednolicona, rozświetlona i wygląda zdrowo.




Estée Lauder, pomadka Pure Color Love.


Najnowsze pomadki od EL, są naprawdę dobrej jakości! Kolory są nasycone, soczyste, a formuła rozprowadza się na wargach bez wysiłku, tworząc efekt gładkich, świeżych, wypielęgnowanych ust. Wzbogacone o owocową mieszankę składników naturalne połączenie trzech olejków o silnym działaniu – z owoców granatu, mango i jagód acai – odżywiają i zmiękczają skórę ust. Jest jeszcze coś, coś słodkiego! Pure Color Love to również zapach słodkiej wanilii, który pozostawia na ustach nieodparcie przyjemny smak. Jeśli lubisz pomadki – warto zwrócić uwagę!



Wayne Goss, pędzle do makijażu.


Pisałam o nich całkiem niedawno, od tego czasu nic się nie zmieniło – uważam, że są to jedne z najlepszych pędzli jakimi pracowałam.
Wayne Goss to super popularny makijażysta Anglii, który na prawdę jest zafiksowany na punkcie makijażu, śledzę go od dawna i naprawdę podziwiam. Pędzle, które stworzył Wayne są z naturalnego włosia, zostały ręcznie wykonane w Japonii w fabrykach Kumano,które słyną ze swojej jakości. Pod każdym pędzlem na stronie Beautylish możesz znaleźć opis odnośnie jego zastosowania i film, który nakręcił Wayne Goss.
Tutaj znajdziesz post o pędzlach: Wayne Goss Brushes czyli pędzle, których życzę każdej z nas.







Benefit, Brow Zing zestaw do makijażu brwi.


Ta wersja jest już niedostępna, zastąpiły ją nowe, równie dobre produkty Benefit do makijażu brwi. W związku z tym, że miałam odłożoną jeszcze jedną paletkę (to się nazywa: kupowanie na zapas), używam jej nadal i bardzo lubię. Cień do wypełniania brwi, wosk do ujarzmiania oraz genialnie wyprofilowany, malutki pędzelek, który naprawdę świetnie się pracuje.




NYX Cosmetics, Love Contours All Palette.



Ma wszystko, czego możesz potrzebować do makijażu w odcieniach nude – cienie, rozświetlacze, bronzery oraz cienie do brwi. Chętnie po nią sięgam na co dzień oraz w pracy – sprawdza się świetnie. Ostatnio korzystam z czarnego, matowego cienia dość często i ten z palety NYX Cosmetics jest naprawdę ok. Osypuje się minimalnie, ale jest trwały i dobrze napigmentowany. Na drugim miejscu jest rozświetlacz – fajnie wtapia się w skórę i tworzy lekką, świetlistą taflę.



Boucheron, Quatre.


Mój drugi flakon. Bardzo, bardzo chętnie po nie sięgam, a przyznam szczerze, że na początku naszej znajomości byłam niemalże pewna, że nie polubimy się. Używam niezależnie od pory roku, od nastroju i od wszystkiego. Jedne z ulubionych i pora uzupełnić zapasy.
Quatre opisywane są jako kwiatowo – owocowe czyli wydawałoby się najbardziej powierzchowny i nudny sort. Nutami głowy są grejpfrut, cytryna, pomarańcza i tangeryna. Nutami serca jabłko, jaśmin, brzoskwinia, róża i truskawka natomiast bazy karmel, drewno kaszmirowe, wanilia, białe piżmo i cedr.



Chanel, Coco Mademoiselle.


W przypadku Coco Mademoiselle sprawa jest dość prosta – jesteśmy dla siebie stworzone. Podobnie jak z Quatre, sięgam niezależnie od pory roku, nastroju czy okazji. Mini wersję mam zawsze w torebce. Z Mademoiselle przez wiele lat nie było mi po drodze, znalazłam w nich coś, co nie do końca było moje – taka odrealniona świeżość, głęboka, przy której musisz chwilę zatrzymać się i poznawać. Te kilka lat temu chciałam używać zapachów, które są szybkie i pasują na każdą okazję, im jestem starsza tym więcej jest we mnie chęci sprawiania przyjemności samej sobie, a co za tym idzie rozpieszczania również swoich zmysłów, zapoznawanie ich z aromatami powoli, z atencją. W przeciągu tego czasu pożegnałam trzy puste flakoniki i za każdym razem wywoływało to we mnie lekki smutek, dlatego też wciąż do nich wracam i lubię mieć obok. Najlepiej tuż obok.





Chanel, La Solution 10 de Chanel


Chanel, Blue Serum.



Mój pielęgnacyjny duet, który sprawdził się wyśmienicie. W chwili obecnej używam drugiego opakowania zarówno kremu jak i serum. La Solution 10 De Chanel to pierwszy produkt tej marki, który składa się ze starannie wyselekcjonowanych dziesięciu składników. Jego zadanie jest proste: nawilżyć, uspokoić, odstresować, chronić i przede wszystkim być tolerowanym przez skórę, nawet tę wrażliwą. Chanel podczas dwudziestu lat badań nad skórą zrozumiało biologiczne mechanizmy wrażliwej skóry.
Głowne składniki kremu to biała herbata – sercem formuły jest rzadka i cenna odmiana białej herbaty Silver Needle, z jej pączków wydobywany aktywny składnik bogaty w teaninę i polifenole, skwalany z oliwek, gliceryna, masło shea. Nie zawiera alkoholu, barwników i zapachów, stworzenie tej kombinacji składników zajęło marce aż pięć lat. Świetnie się wchłania, nie lepi, nawilża skórę i w połączeniu z serum tworzy naprawdę zgrany duet, którego możesz używać zarówno na dzień jak i na noc. Blue Serum to esencjonalna moc roślin wspierana przez nowatorskie technologie, to kosmetyk aktywizujący młodość skóry, który działa wygładzająco, wzmacniająco i ujędrniająco, a równocześnie wyrównuje koloryt cery. erum jest produktem uniwersalnym, będzie dobre dla wszystkich rodzajów skóry – nawet wrażliwej. Prosta formuła z focusem na trzy intensywnie pracujące, naturalne składniki. Bardzo lekka, niemalże płynna formuła – biały żel, który szybko się wchłania i w przypadku suchej skóry będzie potrzebował warstwy kremu. Jakich efektów możesz się spodziewać? Przede wszystkim pomaga skórze w walce z oznakami starzenia się, stresem, zanieczyszczeniami środowiska. Serum wygładza zmarszczki, ujędrnia, wyrównuje koloryt.





Caudalie, Grape Water (woda winogronowa).



Marka z piękną historią, ale o tym niebawem. Dzisiaj pokażę Ci bestseller marki czyli wodę winogronową. Działa łagodząco, pięknie nawilża, odświeża i może być stosowana do skóry wrażliwej. 100% ekologicznych winogron,
0% konserwantów, praktycznie bez zapachu. Używam jej codziennie oraz przy sesjach zdjęciowych jako pierwszy element, odświeża, koi i łagodzi, jest naprawdę must have!




Tony Moly, sorbet do mycia twarzy.


Nie jest to produkt niezbędny, ale bardzo go lubię i z przyjemnością używam. Bardzo komfortowa konsystencja, miły zapach i dobry demakijaż – to trzy najważniejsze dla mnie plusy. Minusem na pewno jest pojemność (tylko 40 ml) – dość szybko znika z opakowania. A opakowanie? Kiedyś nie byłam przekonana co do azjatyckich sposobów pakowania kosmetyków, ale w tej chwili myślę, że to super fajne – odrobina jakiegoś szaleństwa, radości na co dzień.



Co trafiło na listę Twoich kwietniowych ulubieńców? Daj znać!