EDIT: ZOBACZ NA KOŃCU!
Tak jak obiecałam, wracam z podsumowaniem postu dr Dąbrowskiej po 21 dniach. Kilka dni temu opublikowałam podsumowanie dwutygodniowe, jeśli masz ochotę zapraszam tutaj: Post dr Dąbrowskiej efekty po 14 dniach. Pierwsze kilka dni postu było dla mnie koszmarem, ale z każdym kolejnym było coraz lepiej. Do tego stopnia, że gdyby nie święta na pewno trwałabym w swoim postanowieniu nadal.
15 dzień
Zaczynam trzeci tydzień! Nie myślałam, że to nastąpi, byłam pewna siedmiu dni. Waga odrobinę ruszyła, martwię się, że jem za dużo jabłek – przede wszystkim suszonych. Uzależniłam się od nich. Drugim problemem jest picie wody – nie odczuwam zbytniego pragnienia i nadal muszę się do niej zmuszać. Mam wrażenie, że za chwilę od niej pęknę. Nadal królują u mnie zupy, niedługo skończy mi się epertuar jedzeniowy.
16 dzień
Odkryciem postu zdecydowanie będzie zupa z pieczonych warzyw. Zjadłam dzisiaj prawie cały garnek i nie mogłam się najeść, była doskonała! Upiekłam w piekarniku paprykę, cukinię, pomidory, czosnek, cebulę – dodałam passaty, wody, zblendowałam, doprawiłam i nadal byłam pod wrażeniem 🙂
Martwię się o wagę, chodziło mi przede wszystkim o oczyszczenie, ale kiedy słucham opowieści o tych, co schudli po 10,15, nawet 5 kilogramów – zastanawiam się czy coś robię źle?
17 dzień
Dzisiaj zrobię trochę zdjęć, odpiszę na zaległe wiadomości. Uwielbiam takie dni w domu, nigdzie nie muszę się spieszyć, spokojnie zaprowadzam i odprowadzam dziewczyny. Zastanawiam się nad wyjściem z diety i naprawdę trochę się tego obawiam, jak zareaguje mój organizm? Nadal rządzi zupa z pieczonych warzyw, sok marchwiowy i sałata.
18 dzień
Coraz bliżej końca! Widzę zmiany na mojej twarzy, nie odczuwam żadnych bóli, dolegliwości, zmian nastrojów. Podoba mi się to, że mam dużo energii i dobrze czuję się sama ze sobą. To taki efekt uboczny postu? Podczytuję grupę na Facebooku i opowieści ludzi, którzy ukończyli 42 dni, jestem totalnie pod wrażeniem! Również tego, że przechodzi im przez gardło zakwas buraczany, którego ja nawet nie dotykam.
19 dzień
Piątek. U nas tradycyjnie wieczór filmowy, ale z miską marchewek i jabłek. Staram się je ograniczać, ale przychodzi mi to z wielkim trudem. Nadal zachwycam się skórą i chodzę bez makijażu, jest rozświetlona i nie pojawiają się na niej żadne krostki, wypryski itp.
Mam wrażenie, że zmalały zmarszczki, skóra się wygładziła, a cellulit zmalał. Czytałam, że po pełnym poście znika nawet całkowicie.
Może to dobry, nieinwazyjny sposób na pozbycie się go w przypadku, gdy mocno przeszkadza?
20 dzień
Ok, wstałam jakoś późno, ale znowu dostałam zastrzyku energii i posprzątałam prawie cały dom. Nie upiekłam natomiast ciasta bo Tomasz mi zabronił, ale zrobiłam naleśniki, sobie jedzenie na dwa dni i trylion innych pyszności. Leniwa sobota, najlepsza jaka może być! Robimy, co chcemy i jest naprawdę fajnie.
21 dzień
I to ma być koniec? Co mam zrobić? Jutro powinnam wychodzić, a zupełnie nie wiem jak! Te trzy tygodnie minęły naprawdę szybko!
Idę z dziewczynami na wystawę do galerii, obiad i długi spacer. Okazuje się, że właściwie w każdej restauracji można znaleźć coś zgodnego z postem – u mnie był to koktajl. Jest ciepło, w końcu 12 stopni i mam wrażenie, że właśnie mamy wiosnę!
Schudłam 3 kilogramy. Nie wiem czy to dużo czy mało, ale taki jest rezultat. Czuję się ze sobą dobrze, poprawiła mi się cera, skóra, mam więcej energii, jestem szczęśliwsza. Widzę ubytek wagi po sobie – natomiast zastanawiam się czy nie cierpię np. na insulinooporność i zamierzam to za jakiś czas sprawdzić. Wrócę jeszcze do postu w maju lub czerwcu – będzie ciepło, a warzywa będą miały obłędny smak i zapach. Jestem z siebie dumna, że mi się udało. Nie wiem jak to przetrwałam, ale udało się! I naprawdę uważam, że jeśli uda się przeżyć te kilka pierwszych, najgorszych momentów – później jest z górki.
Za czym tęskniłam? Przez większość czasu chciało mi się zup, ale marzyła mi się z ziemniakiem i na przykład soczewicą! O dziwo, za kawą tylko na początku, ale za winem nadal – tego nie da się oszukać 🙂
Jestem bardzo ciekawa jak będzie wyglądało wychodzenie z postu i czy również wtedy następuje spadek wagi i tak dobre samopoczucie,oczywiście pod warunkiem przestrzegania zasad. A zasady są takie, że stopniowo wprowadza się różne pokarmy. W pierwszej kolejności wszystkie warzywa i owoce, następnie kasze, ryże, pieczywo, nabiał, na końcu mięso, którego nie jem. Za jakiś czas uzupełnię post o moje odczucia podczas wychodzenia, stay tuned!
EDIT: Nie schudłam 3 kg, schudłam około 7 – większość zleciała ze mnie już po zakończeniu diety. Waga utrzymywała się około roku mimo zwiększonej dawki kalorycznej. Po roku popłynęłam w kaloryczną, siną dal i oprócz zdrowego jedzenia jadłam duże ilości słodyczy. Jeśli zastanawiasz się czy warto podjąć się takiego wyzwania, odpowiadam tak!
photo: pintrest