Gdybym miała wskazać jedną rzecz, której brakuje w mojej szafie to byłaby nią czerwona sukienka. Mam mnóstwo szminek, cieni, lakierów do paznokci w tym kolorze, ale ani jednego ubrania. Lata temu chodziłam przy okazji większych wydarzeń w czerwonej sukience, ale przyznaję, że pewnie od ponad pięciu nie wcisnęłabym się w nią. Odważna, nieco drapieżna, pewna siebie – to dla mnie synonim little red dress.
To trochę jak dla niektórych z Was opcja czerwonej pomadki – dodaje siły, sprawia, że czujesz się ze sobą bardzo dobrze. Ja pomadki zjadam na śniadanie, a o sukience marzę. W tym roku kupię. Będę nosić na codzień, nie od święta bo dojrzałam do tego, żeby nie dzielić rzeczy w takich kategoriach i nie tworzyć sobie w głowie dziwnych podziałów. Fajnie byłoby jeszcze bardziej dojrzeć i nauczyć się traktować każdy dzień jak święto. I tego właśnie życzę każdej z nas! Czerwonej sukienki także.
– Agata Herbut
Makijaż
Pielęgnacja
- Podróżna kosmetyczka
- Moje sposoby na to jak poradzić sobie ze zmęczoną skórą
- Jakie kosmetyki warto kupować za granicą?