Królowa jest tylko jedna i jest nią niewątpliwie Lisa Eldrige. Urodzona w 1974 Brytyjka jest jedną z największych gwiazd międzynarodowej sceny makijażu. Jej styl, umiejętności, ona sama – te trzy czynniki tworzą postać nietuzinkową i jedyną w swoim rodzaju.
Wiedziałam, że w chwili, gdy zdecyduje się stworzyć swoje produkty kosmetyczne zrobi małą rewolucję. Oczywiście tak się stało, a ja popadłam
w dobrze Ci znany stan polegający na szybszym biciu serca i sprawdzeniu konta bankowego.
Przy okazji dodam, że rzadko zdarza mi się kupować nowe kosmetyki, korzystam z tego, co mam, a na nowości nie choruję.
Wracając do pomadek Lisy. Velvet Ribbon True Velvet Lipstick Colour to małe dzieło sztuki. Wszystko jest piękne, począwszy od kartonika, a kończąc na kolorze. Minimalistyczne, białe pudełeczko, w wewnątrz niego złote opakowanie – eleganckie i takie, które “czujesz w dłoni”.
Na początku nie chciałam wybierać czerwieni, ale odcień, który bardzo mi się podobał został wyprzedany, zdecydowałam się zatem na Velvet Ribbon.
Bardzo żywa, uniwersalna, klasyczna czerwień z neutralnymi, niebieskimi tonami. Velvet Ribbon jest seksowna, kremowa, a na ustach tworzy nawilżający mat z lekkim połyskiem. Nie musisz martwić się, że szminka będzie płaskim matem. Kolor jest długotrwały, nie wysycha na ustach, najpiękniej wygląda nałożona precyzyjnie – robi za cały makijaż.
Aplikowałam ją także opuszkiem i efekt był piękny. Velvet Ribbon fajnie rozjaśnia twarz, moim zdaniem będzie pasowała każdej kobiecie.
Wyjątkowe tłoczenie na szmince wygląda jak atłas, ahhh na maksa mi się podoba!
W ofercie Lisy jest kilkanaście odcieni, dość szybko się wyprzedają więc trzeba polować i czekać. Zupełnie nie generuje to dla mnie problemu, na kolejny kolor poczekam tyle, ile będzie trzeba. A jakie jest moje zdanie o pomadkach? Uważam, że to jedne z najpiękniejszych i najładniejszych pomadek, jakie mam w swojej kolekcji. Oprócz wyglądu oczywiście mam także na myśli jakość – ta jest doskonała. Bardzo przyjemna formuła, która gładko sunie po ustach i przy tym kolorze wymaga nieco wprawy – tak jak wspominałam czerwień wygląda genialnie, gdy usta są nią dokładnie wyrysowane i wypełnione. Przy takich kolorach trzeba troszkę się napracować, aby uzyskać fajny efekt.
Mój odcień możesz obejrzeć na stronie Listy tutaj: Velvet Ribbon.
Ah, jeszcze ważna kwestia – wszystkie kosmetyki Lisy Eldrige są cruelty free.
Na ustach mam pomadkę w odcieniu Velvet Ribbon i minimalną ilość makijażu, niczego więcej nie potrzeba prawda?