Gdy już wszyscy opublikowali swoich ulubieńców roku i zapomnieli o temacie, pojawiam się ja! Zrobiłam to trochę z premedytacją ponieważ kosmetyki, które chciałam Ci pokazać naprawdę zasługują na trochę uwagi, a w gąszczu zestawień, które pojawiły się na początku stycznia, mogłyby zostać niezauważone. Swoich ulubieńców podzieliłam na kilka działów, jest pielęgnacja ciała oraz twarzy, makijaż, zapach, a także włosy. Wybrałam produkty, które bardzo lubię, a często wykorzystałam już kilka opakowań jak w przypadku szamponów do włosów, tuszu do rzęs, podkładu czy eyelinera. To co, zaczynamy?
W kategorii pielęgnacja pojawiło się sporo polskich, fantastycznych marek. D’alchemy i koncentrat (krem) pod oczy, który jest ze mną od jakiegoś czasu i zużyłam już 3 słoiczki. Age-delay eye concentrate NK12 jest bogaty w składzie koncentrat kremowy, przeznaczony do codziennej pielęgnacji skóry dojrzałej, wiotkiej i wrażliwej. Zawiera kompleks z alg morskich, stanowiący skuteczną barierę przed agresorami z otoczenia. Gęsty, o konsystencji masła, moja skóra pochłania go w kilka sekund i uwielbia. Podobnie krem do twarzy Sensum Mare, Algorich – zaawansowany krem rewitalizujący i przeciwzmarszczkowy o bogatej konsystencji, który momentalnie nawilża i napina spragnioną skórę. W składzie aż 27 składników aktywnych skutecznie redukujących zmarszczki i oznaki starzenia. Znajdziecie w nim unikalne połączenie wody z lodowca i ekstraktu z sześciu alg morskich, które silnie odżywia skórę. To nie wszystko, krem zawiera niskocząsteczkowy kwas hialuronowy posiadający silne właściwości wiązania wody. Nawilża skórę, nadaje jej elastyczność, działa liftingująco przywracając jędrność.
Kolejnym kosmetykiem w którym się zakochałam jest Sok marki Lush Botanicals. Juice in Motion to specyfik wielofunkcyjny: może być używany jako dwufazowy płyn oczyszczający i odświeżający skórę, tonik do przywracania odpowiedniego pH skórze po oczyszczeniu lub esencja, czyli płyn wzbogacony o składniki aktywne, który stanowi warstwę pielęgnacji np. pod krem lub serum. Sok zawiera oleje, które dodatkowo intensywnie odżywiają i nawilżają skórę, pozostawiając ją miękką i aksamitną. Energetyzujący zapach cytrusów pobudza rano do działania. Jego zapach jest tak fantastyczny, że masz wrażenie jakbyś oblewała się sokiem przed chwilą wyciśniętym z pomarańczy. Sok należy przechowywać w lodówce, jak wszystkie produkty Lush Botanicals. Jestem zakochana!
W tym roku poznałam bardzo dobry produkt Yonelle czyli Krem w Ampułce z Mezoigłami. Jest to terapia, która zapewnia odbudowę struktury każdego typu skóry o nieidealnym wyglądzie. Sekretem jest technologia precyzyjnego nakłuwania za pomocą mezoigieł w kremie czyli mikroskopijnych igiełek mineralnych zanurzonych w aktywnej bazie kosmetyku.
Z aplikowaniem kremu wiąże się odczucie kłucia, wynikające z penetracji mezoigieł w skórę (może trwać nawet 48 godzin), świadczy to o intensywnej i długotrwałej stymulacji procesów naprawczych. Bardzo ciekawy i innowacyjny specyfik!
Dwa kosmetyki z retinolem, najbardziej popularnym składnikiem aktywnym w 2019 roku! Z Francji SVR Ampoule A czyli bezpieczne Linfingujące Serum
występujące pod postacią mlecznej emulsji, która natychmiastowo wchłania się w skórę stopniowo uwalniając składniki aktywne. Serum świetnie poprawia koloryt cery, wygładza, likwiduje przebarwienia. Po kilku tygodniach regularnej aplikacji skóra zostaje ujędrniona, staje się bardziej elastyczna, wyrównana a zmarszczki i linie mniej widoczne. Jest bezpieczne nawet dla wrażliwej skóry i moim zdaniem to świetny pomysł dla tych z Was, które chciałyby zacząć swoją przygodę z retinolem.
Drugi specyfik to 1A Retinal & Peptides Overnight Mask – maska stworzona przez Nicolasa Travisa i jego markę Allies o Skin. Świetna multi zadaniowa maska na noc (pH 5.2-5.7) wzbogacona o uwalniany stopniowo Retinaldehyd 13,5%, kompleks peptydów, 9 antyoksydantów oraz 5 substancji rozświetlających, aby nawilżać i rozświetlać suchą i zestresowaną skórę, oraz naprawiać skutki przedwczesnego starzenia się skóry. Aplikuję niewielką ilość na noc, a rano wita mnie prawie nowa Manosa w lustrze. Skóra jest piękna, odżywiona, promienna i maksymalnie miękka. Dla mnie 10/10.
W zestawieniu musiał znaleźć się peeling! W 2019 roku chętnie używałam kawowego scrubu Coco Pure od Hello Body. Gęsty, wydajny, aromatyczny i przyjemny w użytkowaniu. Nie wysusza skóry,
zawiera zmielone ziarna kawy o właściwościach naturalnie złuszczających, mielone łupiny orzecha włoskiego oraz oczyszczający ekstrakt z torfu, a także olej awokado i olej migdałowy, które wygładzają i głęboko nawilżają skórę.
Na deser hydrożelowe płatki pod oczy Hydrogel Eye Patches, które stworzyła fanka koloru różowego – Mary Kay. Dobrze nawilżają (moja skóra wypija je w kilka minut), delikatnie redukują zasinienia i poduchy, które mogą być efektem zmęczenia lub za dużej ilości wina 🙂
Płatków w opakowaniu jest aż 60 więc wystarczą na 30 użyć, są w delikatnym różowym odcieniu.
Kategoria Ciało jest na pewno skromniejsza niż Twarz, ale zawiera same perełki.
Peelingi do ciała z Mydlarni 4szpaki w każdej konfiguracji zapachowej są świetne, a mój ulubiony to Słona Lawenda. Zawarte w peelingu olejki eteryczne lawendowy i cytrynowy sprawiają, że peeling pachnie świeżo i oryginalnie. Najważniejsze jednak, że w starciu z nim martwy naskórek nie ma szans. Sól morska i himalajska w połączeniu z olejem kokosowym, masłem shea, olejem ze słodkich migdałów i woskiem candelilla sprawiają, że skóra po jego użyciu jest wygładzona i miękka. Zawartość niebieskiej glinki francuskiej (stąd właśnie odcień!) sprawia, że to kosmetyk wyjątkowy. Słynie ona bowiem ze swoich regenerujących, przeciwzapalnych, odmładzających i tonizujących właściwości.
Odkrycie roku to marka Alba1913. Ich krem do rąk to must have dla każdej kobiety, która potrzebuje szybkiej regeneracji dla swoich dłoni. Wchłania się momentalnie, ja nie toleruję kremów do rąk, które zostawiają tłusty filtr – ten pod tym względem jest doskonały.
Pięknie pachnie, jest wydajny i ma formułę vegańską.
Specjalnie dobrana receptura galeniczna łączy dobroczynne działanie naturalnych składników. Naturalny olejek eteryczny słodkiej pomarańczy ma właściwości antybakteryjne, a ekstrakt nagietka lekarskiego – łagodzące podrażnienia. Polisacharyd ze sfermentowanych cytrusów działa antysmogowo. Masło shea i naturalne oleje z migdałów, kokosa i słonecznika zawarte w kremie wspomagają odbudowę skóry i paznokci.
Balsam do ciała Supreme Balm marki Samarité to odkrycie roku nie tylko dla mnie. Zawiera unikalną kompozycję 99% składników naturalnych. Jest to ultraskoncentrowana formuła pozbawiona wody, dzięki czemu balsam jest bardzo wydajny i efektywny w nawilżaniu i regeneracji nawet bardzo suchej skóry. Nie zawiera parafiny, ani sztucznych zapachów. Balsam szybko się wchłania, pozostawiając skórę jedwabistą w dotyku. Wielowymiarowe zastosowanie balsamu czyni z niego jednocześnie kosmetyk i preparat leczniczy – redukuje blizny i rozstępy, zwalcza suchość, odparzenia, zrogowacenia i oparzenia słoneczne, a także nawilża i regeneruje suche włosy. Jest idealny dla całej rodziny, w tym dla kobiet w ciąży i matek karmiących. Moją skórę genialnie nawilżał, ale widziałam efekty na cerach podrażnionych, atopowych, problematycznych – jestem pod wrażeniem!
To nie koniec, w kategorii Ciało jest jeszcze jedna perełka. Specjalistyczny balsam o działaniu antycellulitowym, wyszczuplającym i wysmuklającym sylwetkę od jednej z moich ulubionych marek: Resibo. Co w środku? Ekstrakt z jednokomórkowej algi Tisochrysis lutea, który z jednej strony zamienia komórki tłuszczowe w komórki zwalczające tłuszcz i przyspiesza proces termogenezy, a z drugiej, dzięki zawartości ksantofili, wspiera naturalne zdolności odnowy skóry. Olej z nasion chia to prawdziwa bomba nawilżająco-odżywcza i ochronna – łatwo wnika w głąb skóry, znakomicie ją nawilża, wygładza i poprawia elastyczność. Jednocześnie wzmacnia barierę lipidową i zdolność regeneracji skóry, działa antyoksydacyjnie i wspiera ochronę przeciwsłoneczną. Świetnie odżywia, nawilża i uelastycznia skórę, naprawdę warto go poznać!
W kategorii Włosy nie ma zaskoczenia. O produktach Kevin Murphy opowiadałam wiele razy, a ilośc zużytych przeze mnie opakowań szamponu Angel.Wash tylko potwierdza ich jakość. Angel. Wash to delikatny szampon regenerujący dla włosów delikatnych, słabych lub zniszczonych i farbowanych. Produkt zawiera proteiny mleka, które kontrolują problematyczne włosy uszkodzone długim zażywaniem leków, farbowaniem, rozjaśnianiem lub częstym prostowaniem. Myje, a jednocześnie zapobiega wypłukiwaniu koloru, chroni przed wolnymi rodnikami, hamuje utlenianie UVA, co jest niezbędne do odbudowy zniszczonych włosów. W duecie z szamponem używam odżywki z tej samej serii lub kuracji Cool Angel.
Kolor na moich włosach wypłukuje się na brrrr rudości, a Cool Angel jest jedynym ratunkiem! Kuracja w kolorze chłodnego popiołu zwiększa połysk włosów, a dzięki zrównoważonym odcieniom szarości dodaje im popielate tony. Idealna dla kryształowych, szarych i popielatych blondów i brązów, a także dla naturalnych lub siwych włosów w celu uzyskania chłodnego wykończenia. Jak stosować? Umyj włosy, a następnie nałóż na wilgotne kosmyki wybrany wariant Colouring.Angel (jest kilka wersji, moja ochładza kolor), pozostaw na 3 do 5 minut, a następnie spłucz.
Ufff! Udało się, pokazałam moich ulubieńców z kategorii Pielęgnacja. Używałaś tych produktów, znasz je? Jestem bardzo ciekawa!
Zajrzyj jutro obejrzeć najlepsze kosmetyki do makijażu i najpiękniejszy zapach 2019!