Rok 2020 pod względem zapachowym był dla mnie dość specyficzny. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek wcześniej odstawiła zapachy na tak długo. Wiem, co było przyczyną i dlaczego tak się stało – ciągłe przebywanie w domu sprawiło, że nie tylko perfumy lekko się kurzyły. Podobna sytuacja spotkała makijaż. Niemniej jednak bez problemu udało mi się zebrać kilka zapachów, które w 2020 były dla mnie ważne i po które chętnie wracałam. W zestawieniu znajdziesz zarówno propozycje nowości 2020 jak i nieco starsze kompozycje.
Jedna z najbardziej gorących premier zapachowych minionego roku to nowa odsłona Chanel, Coco Mademoiselle L’Eau Privée. Polska premiera miała miejsce….w moje urodziny. Nie sądzę, aby to był przypadek 🙂 A zapach? Olivier Polge, twórca zapachu wyciszył w L’Eau Privée nieco paczulę (w porównaniu do klasycznej wersji) pozwalając na owocowe otwarcie płatkom róży, jaśminowi oraz cudownej piżmowej mgiełce. W efekcie mamy do czynienia z kompozycją niewyobrażalnie zmysłowo układającą się na skórze oraz otulającą ciepłem. Jest łagodnie, odrobinę prowokująco i zagadkowo. Marka Chanel stworzyła coś ujmującego, bardzo intymnego, to perfumeryjny gest, którym dzielimy się jedynie z kimś najbliższym. Jesienią powróciłam z ogromną radością do J’ose, Eisenebrg. Uwielbiam od lat, ale czasami robimy sobie przerwę. Duszny, gęsty, słodki, dymny, odważny, seksowny. Wyjątkowy! Dopełnieniem jest prosta, masywna, minimalistyczna butelka, ukłon w stronę tego, co jest w środku. Musisz je poznać, jeśli Ci się spodobają to będzie to miłość na całe życie. Ponownie pokochałam również J’adore. Kultowy zapach marki Dior wspaniale poprawiał mi nastrój i otulał. Niezwykle zmysłowe i hipnotyzujące, otulają ciało niczym woal, w bardzo wyrafinowany, a przy tym przystępny sposób.
Na listę ulubieńców trafiła woda kolońska Jo Malone London, Silver Birch & Lavender. Niestety była to limitowana wersja, ale mam nadzieję, że jeszcze wróci do sprzedaży. Abolutnym, letnim must have były dla mnie Hermes, L’Ombre des Merveilles – lekki, orzeźwiający jak mrożona herbata. Kadzidło, czarna herbata, bób tonka zamknięte w minimalistycznym flakonie to idealna propozycja na gorące, upalne dni. Warto je poznać, ze mną zostaną na długo!
Te dwa zapachy często zabierałam ze sobą w podróże, małe pojemności sprawiały, że były ze mną bardzo często podczas wyjazdów po Polsce, oczywiście. Jaka jest między nimi różnica? Hermes jest bardziej orzeźwiający i wytrawny natomiast Jo Malone London na moim ciele były ciepłe, nieco słodkie, przyjemne.
Czarne flakony, a w nich najbardziej sensualne i zmysłowe zapachy. Nie mogło zabraknąć u mnie Toma Forda. Kocham Plum Japonais – zestawienie śliwki ume z z luksusowym i niekonwencjonalnym połączeniem egzotycznych składników orientalnych wydobywa niebywałą jakość i intensywność jej aromatu. Szafran, kora cynamonowca laotańskiego, kwiat nieśmiertelnika oraz cyprysik groszkowy to początek egzotycznej podróży. Następnie cierpka, mroczna nuta śliwki ume – składnik nasycony aksamitnym likierem śliwkowym, urzekającymi kwiatami kamelii japońskiej oraz rzadkim agarbois, a na deser ciepłe i zmysłowe terytorium bursztynu, benzoiny laotańskiej, jodły balsamicznej, olejku waniliowego i ziół. Słodka, nieco alkoholowa śliwka umoszczona na orientalnej kołderce.
Tegoroczna, nowa wersja złotych Black Orchid Parfum również Toma Forda to lang-ylang, trufle, śliwka, orchidea, rum, paczula – brzmi zachęcająco? Nieco korzenne, bardzo cielesne, absolutnie uzależniające!
O francuskiej marce Roos&Roos pisałam kilka razy na blogu. Song for a Queen to coś wspaniałego! Orientalny, kwiatowy, totalnie niebanalny! Bogaty, zmysłowy, odurzający. Jesień będzie mi się z nim kojarzyła. Muszę jeszcze dodać, że na swojej liście “zapachów do posiadania” jest jeszcze Smoke and Mirrors – faworyt wśród kompozycji z kategorii słodko -dymnej.Aromatyczny, gourmand, nieco drzewny. Ekstrawagancki, zmysłowy, orientalny.
Na koniec, Fils De Joie, Serge’a Lutensa. Już sam kolor powoduje szybsze bicie serca. Krwistoczerwone, seksowne, nieco mroczne. Jaśmin, ylang-ylang, piżmo, miód. Nieco pikantne, swawolne, kuszące, jest w nich coś, co wabi, a chwilę później pozostawia pod ścianą. Coś totalnie nieuchwytnego i nawet odrobinę irytującego. Mmmmm….dlatego tak je lubię!
Na pewno o jakimś zapachu zapomniałam, ale w tym moim uzależnieniu to było do przewidzenia. Czekam na Twoje zapachowe typy, najlepsze perfumy 2020! Daj znać!