Mademoiselle Chanel od urodzenia czuła się związana z symbolem lwa, który był jej znakiem zodiaku. Urodzona 19 sierpnia kreatorka uznawała go za symbol, który będzie przynosił jej szczęście. Przez wiele lat pojawiał się w jej życiu, między innymi jako rzeźba w apartamencie przy 31 Rue Cambon. Dzisiaj lew powraca, w nieco innej formie…
Najnowszy zapach z rodziny Les Exclusifs de Chanel to właśnie Lew. Orientalny, nieco drzewny i skórzany. Wyjątkowy, nieco pudrowy i bardzo majestatyczny. Le Lion to doskonale wyważona słodycz, drzewna suchość i piękna, luksusowa wanilia. Wanilia wyczuwalna jest po kilku godzinach na skórze – przyjemna, gładka i wytrawna. Przyznaję, to nie była miłość od pierwszego wejrzenia, musiałam przez jakiś czas pobyć z nimi nieco bliżej, aby móc napisać: to nie będzie zapach dla wszystkich. Ja traktuję to jako komplement.
Le Lion na mojej skórze będzie gościł okazjonalnie, podobnie jak inne kompozycje z linii Les Exclusifs de Chanel. Wynika to głównie z faktu iż są to zapachy wyjątkowe dla których po prostu muszę znaleźć okazję. Olivier Polge wykreował perfumy ciepłe, nietuzinkowe i orientalne. Pięknie żongluje bergamotką, cytryną, labdanum, bursztynem, wanilią, odrobiną paczuli, sandałowca i doskonałego piżma.
Flakon! Idealny, minimalistyczny, jak zawsze cudownie kontrastowy do zawartości. Czysty, prosty, dla mnie jest kwintesencją elegancji. Dlaczego na zdjęciach Le Lion występuje w towarzystwie słońca i nieba? Dla mnie jest jak nieco nieśmiała wiosna, jeszcze lekko przykryta śniegiem, ale z pierwszymi promieniami słońca. Le Lion możesz poznać bliżej w butiku Chanel (warszawska Galeria Mokotów), woda perfumowana jest dostępna w pojemnościach 75 ml oraz 200 ml.