Pachnę nimi ostatnio codziennie. Całkowicie zgadzam się z twierdzeniem, że są uzależniające. Uzależniają cholernie, zarówno w kwestii zawartości jak i oprawy wizualnej. Czerwony kolor łączy się ze złotem… Kilian stworzył kompozycję słodką, nieco likierową, momentami migdałową. Ponieważ jestem fanką takich propozycji, nie odmówiłam i tym razem…
Akord mleka migdałowego (piękny!), nasiona ambrette, akord frezji, konkret irysa, absolut bobu tonka, absolut tuberozy, ekstrakt wanilii. Szczególnym składnikiem jest skórzane piżmo musc de peau, które według Kiliana Hennessy, uosabia poczucie zatracania się w miłości aż do chwili, w której przeradza się ona w obsesję. Uważajcie na siebie 🙂
Zapach przepełnionej namiętnością miłości, a według twórcy zapachu są jak historia każdej miłości, która rozpoczyna się od podniecenia porównywanego z odczuciami wywoływanymi jazdą roller-coasterem. Również tak jak miłość, potrzebują solidnej bazy, aby zapach mógł trwać i otwierać się, zaskakiwać.
Kilian Henessy o Rolling in Love: „Miłość to przemożny narkotyk. I najlepszy: nie musimy za niego płacić, odmienia nasze życie, a do tego jest niesamowicie silny. I choć nic nie może dorównać samej miłości, Rolling in Love zapewnia uzależniające i nierozerwalnie z nią związane odczucia”. Nie sposób nie zgodzić się z Kilianem, ja mogłabym napisać książkę o emocjach związanych z byciem w ponad piętnastoletnim związku!
Nieco mleczne, ciepłe, kremowe – za sprawą mleka migdałowego i tuberozy i wanilii. Odrobinę kwiatowe, być może dzięki kwiatom właśnie wyczuwam dosłownie minimalne ilości pudrowych akordów. Nie są ciężkie, przytłaczające choć wszystko, co o nich napisałam mogłoby o tym świadczyć. Kojarzą się z przyjemnością i takie właśnie dla mnie są – absolutnie przyjemne, cielesne, gładkie i seksowne. Nie przejdź koło nich obojętnie, będąc w perfumerii zatrzymaj się na chwilę i poznaj je!