Zapachy to jedna z moich miłości. Są w stanie poprawić, a nawet zmienić mój nastrój, przywołać wspomnienia, konkretne osoby czy wydarzenia. Nie wyobrażam sobie mojej codzienności bez możliwości…wąchania. Dzisiaj opowiem Wam o francuskiej marce perfumeryjnej, która od niedawna jest dostępna w Polsce. Wróćmy jednak do początku! Marka adopt pochodzi z Francji, a między innymi w Grasse tworzone są jej zapachy. Co więcej, stoją za nimi naprawdę dobre „nosy”!
Przez kilka tygodni testowałam cztery różne kompozycje, sprawdzałam ich trwałość oraz to jak układają się na skórze. Jaki jest rezultat moich testów? Czytaj dalej!
Zaczniemy od Lady Glitter, nazwa jak skrojona dla mnie! Kawa latte, kwiat pomarańczy, jaśmin i wanilia – rozleniwiająco, ciepło, przytulnie. Otula ciało, przyjemnie nosi się również podczas dość wysokiej temperatury co po prostu oznacza, że nie zabija swoją intensywnością przechodniów. Podobny poziom słodyczy znajdziesz w Love Mood – mandarynka, pianki marshmallow, migdały wanilia. Układają się bardzo blisko skóry i tlą przez kilka godzin. Są dość intensywne, trwałe i gourmand (czyli po francusku „łakomczuch” to grupa zapachów, w których kompozycji znajdziemy słodkie nuty przypraw – przede wszystkim wanilii, ale także po prostu słodycze, na przykład czekoladę, karmel, praliny, cukierki, watę cukrową czy nawet gumę balonową.)
Kompozycja Red Dress jest bardziej wytrawna, chwilami nieco cierpka, a to wszystko za sprawą wiśni, którą na pewno wyczujecie. Wiśnia, kwiat wiśni i paczula – połączenie proste, efektowne, ciepłe i przyjemne w odbiorze. Czwartym zapach, który poznałam to Absolu D’Amour, jak widzicie poszłam w słodycz! Czerwone owoce, odrobina róży damasceńskiej, ciepłe i zmysłowe piżmo. Musisz jednak wiedzieć, że marka ma do zaoferowania również zapachy rześkie, soczyste, owocowe, zielone. W ofercie jest kilkadziesiąt pozycji, a część z nich możesz poznać przy okazji wizyty w Rossmannie. Są także wersje dla mężczyzn, a wszystkie perfumy mają pojemność 30 ml i takie same, proste flakony.