Cosmoss to marka kosmetyków i produktów wellness założona przez supermodelkę Kate Moss. „Cosmoss opiera się na moich życiowych doświadczeniach, mojej podróży, odkryciach i transformacjach. To celebracja każdego dnia, takim, jakim jest – ze wszystkimi jego niedoskonałościami.” – pisze o swojej marce Kate. Mogłabym napisać, że znam Cosmoss od podszewki, bo przez kilka miesięcy używałam wszystkich produktów, w międzyczasie pojawiły się w ofercie wersje bezzapachowe każdego z kosmetyków – je także poznałam. I wiecie co? Nareszcie jestem gotowa, aby podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami, zaczynamy!
Opakowania! Czytając informacje prasowe o powstaniu marki, nie spodziewałam się, że będą tak piękne. Szklane (oprócz żelu do mycia twarzy), ciężkie, piękne wizualnie – wiecie, to ten rodzaj kosmetyków, który chcesz mieć na półce/toaletce i patrzysz z wielką przyjemnością. W opakowaniach podoba mi się wszystko: począwszy od logo marki, kolorów, a kończąc na kartonikach. Warto też zajrzeć na stronę internetową cosmossbykatemoss.com, zdjęcia są wspaniałe!
Pierwszy zachwyt, Face Cleanser czyli kremowy produkt do mycia twarzy. I pisząc kremowy, jestem pewna, że taki jest. Dość rzadko ekscytuję się kosmetykami do mycia, tym bardziej, że zwykle sięgam po olejki czy balsamy/masła do demakijażu. Od pierwszego użycia byłam zaskoczona komfortową konsystencją i tym, jak przyjemnie się go używa. Ma delikatny zapach, nie podrażnia (wypróbowane również na nastolatce), zmywa wszystko, co należy zmyć, a najważniejsze nie pozostawia ściągniętej skóry, a miękką i nawilżoną. Wydajny, wystarczy wielkość orzecha laskowego na jedno użycie. Tak jak wspominałam, dostępna jest także wersja bezzapachowa zatem nawet cery bardzo wrażliwe powinny być zadowolone.
Drugi ulubieniec, Golden Nectar – multifunkcyjny olejek do pielęgnacji skóry twarzy, ciała, włosów, dłoni. Sprawdzi się wszędzie tam, gdzie zawodzi nawilżenie. Latem używałam go do masażu twarzy i szyi, jesienią i zimą aplikowałam na noc albo w ciągu dnia, zazwyczaj wtedy, gdy moja sucha skóra domagała się większej uwagi. Niezwykle przyjemny, o delikatnym zapachu składników, które znajdują się we flakonie – do olejku nie są dodawane żadne syntetyczne kompozycje zapachowe. Można używać go razem z kremem: najpierw kropla olejku, następnie krem do twarzy – wszystko zależy od potrzeb skóry. Moja sucha bez problemu przyjmie taką kombinację, w przypadku mieszanych może (ale nie musi) być to zbyt dużo.
Love Letters! Ta książeczka wypełniona 150 cytatami, które inspirują i wprowadzają w dobry nastrój to coś niezwykłego. I piszę to ja, która bardzo sceptycznie podchodzi do duchowych klimatów. Słowa, zdania z Love Letters są wyjątkowe, wymuszają, aby na chwilę się zatrzymać i chociaż przez kilkadziesiąt sekund pomyśleć o sobie, o życiu, może o bliskich. O marzeniach także! Sięgam po nią z doskoku i bardzo te chwile lubię. Dlaczego? Bo mają znaczenie, po prostu.
Sacred Mist – mgiełka do rozpieszczania zmysłów. Lekka, delikatna, uspokajająca i relaksująca. Kompozycję zapachową tworzy cedr, nasiona tonki, geranium, jaśmin, tuberoza, czarny pieprz, ylang ylang, słodka bergamotka i kwiat pomarańczy. Wyjątkowo zblendowana kombinacja składników jest bardzo naturalna pomimo wydawałoby się ich mnogości. Spryskuję nią całe ciało, a także włosy – kojarzy mi się z… wyciszeniem, to chyba najbardziej odpowiednie słowo. Albo z momentami, gdy potrzebujesz odciąć się od nadmiaru bodźców, ale jednak masz ochotę spędzić przyjemnie kilka chwil. Sacred Mist to unisexowy zapach, który został stworzony przez Kate i Victorię Young (homeopatka, alchemiczka). Zwróćcie uwagę na przepiękny, ciemnozielony flakon. Jest ciężki, ale na szczęście niedawno pojawiła się wersja 30 ml, którą z powodzeniem można wrzucić do torebki.
Pora na krem do twarzy. Komfortowa, przyjemna konsystencja, delikatny zapach (lub bez), relaksująca aplikacja. Przeznaczony jest dla każdego typu cery, bez ograniczeń wiekowych, do stosowania zarówno na dzień jak i na noc. Face Cream w ciągu kilkunastu dni odczuwalnie poprawia nawilżenie i odżywienie skóry. Sięgałam po niego bardzo chętnie, idealnie współgrał z potrzebami mojej skóry. Warto pamiętać, że dobry krem stanowi kluczowy element w codziennej pielęgnacji. Zapewnia skórze intensywną dawkę nawilżenia i odżywienia, przywraca elastyczność i zdrowy blask. Bez względu na typ cery utrzymuje skórę w optymalnej kondycji.
Zajmę Wam chwilę, opowiem za co jeszcze polubiłam te produkty. Tak naprawdę wystarczy zajrzeć na stronę internetową Cosmoss i obejrzeć zdjęcia – Kate jest bez makijażu, totalnie saute, widać jej zmarszczki – nie są wygładzone, poddane obróbce w programie graficznym. Bardzo trafia do mnie przesłanie o akceptacji tego, jak się zmieniamy, o upływającym czasie, o tym, że mając 40 czy 50 lat nie musimy wyglądać jakbyśmy miały 19. Bo niby po co? Patrzę na swoje zdjęcia i też notuję zmiany, coraz więcej linii na twarzy, coraz szybciej widzę siwe pasma. I…to jest bardzo ok. Lubię siebie, lubię siebie jako Agatę stającą się powoli dojrzałą kobietą. Co do tego mają kosmetyki Cosmoss? Między innymi to, że nie obiecują nierealnych efektów, a po prostu starają się wspierać skórę w codzienności: nawilżać, odżywiać i sprawiać przyjemność.
Produkty Cosmoss by Kate Moss znajdziesz w sklepie internetowym cosmossbykatemoss.com
zdjęcia: Monika Osińska @moniaosinska