Agata
Manosa

Trzy zapachy Roos&Roos, które uwielbiam!

2020-09-29 - Agata Herbut

Roos&Roos to kobieca, niszowa marka rodzinna z francuskim rodowodem. Chantal i Alex, mama i córka, które tworzą Roos&Roos łączą swoją pasję i prezentują nam zapachy czasem pełne sprzeczności, ale zawsze przenikające się. Efekt ich pracy to idealne połączenie buntu i elegancji z french touch.

Alexandrę oraz Chantal być może miałyście już okazję poznać. Niedawno opublikowałam wywiad w którym rozmawiałyśmy o inspiracjach, zapachach, a także o codzienności. Jeśli nie miałaś/miałeś okazji go przeczytać, zostawiam link: Rozmowa z Chantal i Alex Roos, twórczyniami perfumeryjnej marki Roos&Roos.

Chantal Roos jest prawdziwą legendą w świecie perfum. Od wielu lat jest związana z branżą, w latach 70 była odpowiedzialna za tworzenie bestsellerowych zapachów, takich jak Opium, Paris czy Kouros. Alexandra Roos jest piosenkarką, nagrała cztery albumy z francuskimi chansons. Dzisiaj chciałabym opowiedzieć nieco więcej o samych zapachach Roos&Roos. Niszowa marka, w której rozkochałam się stosunkowo niedawno ma w swojej ofercie bardzo ciekawe kompozycje, o których nie można zapomnieć. Przedstawię kilka moich ulubionych.

A Capella – inspiracją do jego powstania stały się emocje, jakie towarzyszą piosenkarce Alexandrze słuchającej głosu, który szybuje samotnie w całej swojej czystości. Transparentny, świeży, przepełniony szczęściem. Nieco zielony, nieco owocowy, bardzo świetlisty i doskonały jako zapach codzienny. Uwielbiałam czuć go na sobie latem, w słońcu, na gorącej skórze. Układał się znakomicie, a przy tym nie był nachalny. Osobną historią jest flakon – minimalistyczny, przejrzysty i w pięknej formie. Całość zwieńczona białym korkiem ze złotymi elementami.

Zakochałam się w Song for a Queen, chyba z powodu nieodpartej ochoty na istnienie słodyczy w moim życiu. Lata temu uwielbiałam słodkie do granic możliwości zapachy, później nienawidziłam ich, a wszystko po to, by odnaleźć swoją własną perfumeryjną drogę. Song for a Queen to wspomnienie tych dwóch etapów. Wbrew pozorom bardzo pozytywne bo pokazuje moją drogę! Orientalny, kwiatowy, totalnie niebanalny! Tym razem kompozycje jest wspomnieniem Chantal o pierwszych modelkach, które kroczyły po wybiegu dla Yves Saint Laurent pod koniec lat siedemdziesiątych. Bogaty, zmysłowy, odurzający. Tegoroczna jesień będzie mi się z nim kojarzyła. Czy to perfumy dla kobiet? Nie, każda z kompozycji to zapach unisex.

W swojej kolekcji mam dwa flakony Roos&Roos, ale chętnie zrobię miejsce dla jeszcze jednego. Smoke and Mirrors to absolutny faworyt wśród kompozycji z kategorii słodko -dymnej według mnie. Aromatyczny, gourmand, nieco drzewny.

Inspiracją dla Smoke and Mirrors był zapach pierwszego mężczyzny w swoim życiu. Zapach fajki, którą ojciec Chantal czasami palił i wciąż jest w jej pamięci. Ekstrawagancki, zmysłowy, orientalny.

W Smoke and Mirrors nie odnajduję swoich wspomnień o mężczyznach tak jak Chantal. To zdecydowanie mój zapach, nie wpuszczam do jego wnętrza nikogo. Mam ochotę nosić go codziennie, nie dzielić się z nikim, dosłownie się w nim zatapiać. Jaśmin, dojrzały kwiat pomarańczy, osmantus, czarna wanilia, drewno kaszmirowe – całość słodka, dymna i niesamowicie intrygująca!

Mam nadzieję, że podzielisz się ze mną swoimi wrażeniami po poznaniu Roos&Roos. Czekam z niecierpliwością!