Agata
Manosa

Pudrowe róże do policzków. Jak używać, które wybrać, czym aplikować?

2022-06-13 - Agata Herbut

Zanim pokochałam kremowe róże, przez wiele lat używałam tych w kamieniu. I nadal bardzo chętnie po nie sięgam! Jak widzicie na zdjęciu, nie mam ulubionego koloru, jeden to zdecydowanie za mało 🙂 Moja kolekcja liczy pewnie kilkadziesiąt różnych róży, a każdy ma w sobie coś innego, każdy kolor jest wyjątkowy. Minimalizm w kwestiach urodowych, ograniczenie się do jednego kosmetyku nie jest dla mnie. Sorry not sorry, ja kocham bawić się makijażem!

Kolor różu wybieram w zależności od mojej ochoty, nastroju oraz zwracam uwagę na ewentualny makijaż oka, na co dzień raczej celuję w odcienie, które nie gryzą się ze sobą. Oznacza to tyle, że różowy róż i zielony cień do powiek jest bardzo ok (sama to robiłam, dowód na Instagramie o tutaj), ale w dni w które wolę się stopić z tłumem wybiorę raczej brązowy cień do powiek i brzoskwiniowe muśnięcie na policzkach.

Jak nakładać róż do policzków?

Róż w kamieniu nakładaj na linii kości policzkowych. Jak je zlokalizować? Połóż kciuk na kości, przy początku górnej linii ucha, a palec wskazujący tuż przy skrzydełku nosa. Po przesunięciu palcem wskazującym w górę i w dół poczujesz kość policzkową – właśnie tam aplikuj róż! Nakładaj róż bardzo delikatnie. Efekt, który jest według mnie piękny to lekko zaróżowiona, muśnięta kolorem cera. Jeśli wolisz mocniejsze makijaże, zawsze łatwiej dołożyć niż zdjąć kolor. Róż w kamieniu aplikuj za pomocą pędzla, na przypudrowaną skórę. WAŻNE! Aplikując róż na pędzel wprost z opakowania, delikatnie go otrzep uderzając pędzlem delikatnie o rękę – pozwoli to na pozbycie się nadmiaru produktu oraz uchroni przed zrobieniem plamy koloru na policzku.

O pędzlach piszę na końcu posta.

WPIS O KREMOWYCH RÓŻACH DO POLICZKÓW ZNAJDZIESZ TUTAJ: Kremowe róże do policzków. Jak używać, które wybrać, czym aplikować?

Najlepsze pudrowe róże do policzków

  • Nars, Orgasm – klasyk, bestseller, który należy wypróbować! Marka Nars stworzyła róż, który na każdej karnacji wygląda świetnie. Brzoskwiniowo-różowy odcień z delikatnymi drobinkami sprawi, że cera wygląda na pięknie promienną, a przecież o to właśnie nam chodzi.
  • Benefit Cosmetics, Willa, Shellie – na zdjęciu możesz zobaczyć dwa nowe róże do policzków od Benefit Cosmetics, a w ofercie jest ich dużo więcej. Zmieniła się szata graficzna, opakowanie, powstały nowe kolory, które są naprawdę śliczne. Ja najchętniej sięgam po ciemniejszy róż Willa oraz bardzo odświeżający, różowo – brzoskwiniowy odcień Shellie. Utrzymują się na skórze cały dzień i nareszcie można mieć wybór: kupić wersję mini albo pełnowymiarową. Ah, na róż uwielbiam dodać odrobinę rozświetlacza Dandelion Twinkle, oczywiście od Benefit Cosmetics.
  • Kylie Cosmetics Pressed Blush Powder – prawdopodobnie nigdy nie trafiłabym na ten kosmetyk, gdybym go nie dostała. Nie śledzę celebryckich marek kosmetycznych na bieżąco więc są trochę jakby poza moją strefą zainteresowania. Ale trafił do mnie! Winter Kissed to cukierkowy, pastelowy odcień, który pięknie wygląda zimą, trochę jak zmarznięte policzki. Przyjemnie się go aplikuje, ma ładne opakowanie, lubię po niego sięgać. Posiadaczki bardzo jasnych cer pokochają ten kolor!
  • Sisley, L’Orchidée Rose Highlighter Blush – mam wrażenie, że ten róż nigdy się nie kończy. Przepiękny, wibrujący odcień, który świetnie wygląda na skórze. Trzy delikatne, lekko perłowe odcienie nadają skórze eleganckiego blasku. Rozdrobnione pigmenty i perłowe drobinki zapewniają natychmiastowy efekt, co oznacza, że jedno pociągnięcie pędzelka wystarczy, aby cera odzyskała promienny i jednolity wygląd.
  • Dior, Backstage Glow Face Palette – świetna paleta marki Dior! Znajdują się w niej produkty, których formuła stapia się ze skórą i które mogą być stosowane jako rozświetlacze lub róże do policzków czy cieni do powiek, pozwalając na stworzenie wielu makijaży. Warto zwrócić na nią uwagę, to uniwersalny produkt, który pozwala na stopniowanie intensywności efektu, a także genialnie sprawdzi się w podróży oraz w kufrze makijażystki.
  • Tarte, Amazonian Clay 12-Hour – bardzo poręczny i wygodny w użyciu róż w odcieniu Captivating. Jest bogaty w mineralne pigmenty umożliwiające uzyskanie dowolnego stopnia intensywności bez efektu smug i rozwarstwiania. Pięknie odświeża cerę!
  • Clinique, róż z kalendarza adwentowego – czyli niestety nie można go kupić, ale często pojawia się w kalendarzach czy zestawach Clinique. Piękny, brzoskwiniowy odcień, świetna trwałość i kiepskiej jakości, plastikowe opakowanie. Ale! Wybaczam opakowanie bo produkt jest naprawdę dobry!
  • Zuii Cosmetics, Melon Blush – dość mało znana australijska marka, która od wielu lat tworzy organiczne, cruelty free kosmetyki do makijażu. Dość ciężko aktualnie dostać w Polsce te kosmetyki, ale kiedyś, przy okazji, jeśli będziecie miały możliwość – warto obejrzeć chociażby matowe róże. Mój ma tyle lat, że się nie przyznam, ale tak go lubię, że nie wyrzucę.
  • Charlotte Make up BIO, róż 221 – niestety jak się właśnie okazuje to jest to kolejny produkt na który trzeba trafić. Francuska, niedroga marka, która jest (była?) dostępna w Hebe. Testowałam kilka kosmetyków od nich, ale tylko róż był według mnie wart uwagi. Bardzo wydajny, z dobrym składem, wegański, kosztował około 40 zł bez promocji.
  • Tom Ford, paleta sprzed kilku lat – z tej palety uwielbiam róż i rozświetlacz, co widać 🙂 Bardzo twarzowy kolor, który genialnie imituje rumieniec. Liczę, że znowu pojawi się za jakiś czas, pochodził z zimowej kolekcji makijażowej.

I to mogłoby być na tyle, ale nie jest. Ilość fantastycznych róży jest ogromna! Powinnam zrobić jeszcze osobny o wpis o różach rozświetlających bo to właściwie kolejna kategoria. Warto wspomnieć tutaj na przykład: Hourglass Ambient Lighting Blush, Mac Cosmetics Mineralize Blush, Dior Backstage Rosy Glow Blush Pink, Bobbi Brown Brightening Brick.

Pędzle do nakładania różu

  • Wayne Goss, Brush 02 Powder Brush – doskonałe pędzle od świetnego makijażysty, bardzo je lubię bo są jak mgiełka, ultra miękkie. Świetnie sprawdza się także w roli naprawiacza drobnych błędów makijażowych czyli “zbierania” nadmiaru produktu z twarzy, różu czy rozświetlacza.
  • it cosmetics, numer 8 – bardzo miękki, przyjemny, okrągły
  • MAC Cosmetics, 129S Powder/Blush Brush – uniwersalny pędzel do nakładania różu lub pudru na twarz,  o miękkim włosiu i pełnym, okrągłym kształcie, syntetyczny.
  • Zoeva, 127 – stożkowaty kształt jest idealnie dopasowany do linii policzków, dzięki czemu jego używanie jest niezrównanie proste i wygodne.
  • Bobbi Brown, Face Blender – to pędzel, który dostępny jest w zestawach promocyjnych albo specjalnych ofertach. Mały, rózowo-czarny, bardzo wygodny zarówno do różu jak i pudru.
  • Sigma F05 Small Contour Brush – mam go z dziesięć lat! Za pomocą tego małego, puszystego pędzla z włókna SigmaTech®, rozetrzyj kolistymi ruchami puder, bronzer czy róż. Fajny jest także nieco większy F40.
  • Sephora Collection, Blush – ja mam w wersji różowo-złotej, oferta zmienia się bardzo często, część pędzli jest np. tylko w zestawach świątecznych itp. Mimo to uważam, że warto bliżej się przyjrzeć pędzlom Sephora Collection (są często w fajnych ofertach promo).

Coś czuję, że rozpoczynając wpisy o różach nie mam innego wyjścia jak zabrać się za rozświetlacze, bronzery i pudry… prawda?